SZTUKA ARCHITEKTURY

W POSZUKIWANIU ZAGINIONEJ ARCHITEKTURY

Dużo się pisze o architekturze – chyba aż za dużo! W zasadzie powinniśmy żyć w kraju wzorcowym, gdzie zarówno same budynki jak i ich konstrukcja powinny być na najwyższym poziomie wizualnym
i technicznym – w mojej opinii jednak tak nie jest.

Postanowiłem po 25 latach nieprzerwanego wykonywania zawodu architekta (i paru innych przy okazji) wziąć udział w publicznej dyskusji na temat współczesnego budownictwa i jego wartości oraz odnieść się do tego, że kiedyś Polska była krajem, z którego czerpano wzorce, a teraz my je czerpiemy… nie zawsze najwyższych lotów.

Cudze chwalicie, swego nie znacie – ot co! Kto nie zna tego powiedzenia?

Trudno znać tradycję polskiej architektury wiejskiej i małomiasteczkowej, bowiem zostały z niej dla nas marne resztki. Dlaczego? Chyba przez żadne inne ziemie nie przetoczyło się tyle wojen i niepokojów co przez nasze ostatki niegdyś jednego z największych krajów Europy – dziś też nie jest mały powierzchniowo, ale odrobinę zmalał pod względem swojego statusu na polu projektowania budowlanego i gospodarki przestrzennej. No chyba nikogo nie obrażę, że w zdrowej społeczności nie mówi się o patodeweloperce i nie organizuje się konkursów na najbrzydszy obiekt budowlany. Architektura to wszak sztuka tworzenia piękna przez Twórców, których nie na darmo nazwano Architektami – z połączenia greckich pojęć ARCHI – naczelny i TEKTON – budowniczy – przynajmniej tak definiuje znaczenie tego słowa wszechobecna i bezcenna studnia wiedzy Wikipedia. Cóż w zależności od wielkości poboru potrzebna jest czasami grupa studni, a w oceanie wiedzy jaką dziś serwują serwisy internetowe wydaje się, że mamy do czynienia z przestworem, w którym trudno już znaleźć studnię z krystalicznie czystą wodą wiedzy!

Tylko jaki instytut cieszy się dziś takim autorytetem by wydać opinię co jest dobre, co jest mierne, a co w ogóle należy uznać za zabójczy płyn, który cos w nas zabija. Jak cos mi nie wychodzi w projekcie to mam taki zwyczaj, że cofam się o parę kroków w tył… czasami wracam niemal do początku, by odnaleźć zaginioną ścieżkę. Cofnijmy się więc w tył i zacytujmy kogoś, kto był i jest dla mnie wielkim autorytetem – do Profesora Wiktora Zina. Cytuję za programem telewizyjnym „O krajobrazie” jedną z Jego wypowiedzi: „Wydaje mi się, że motywów, których można doszukać się, motywów zdobniczych, typologicznych, konstrukcyjnych, w polskim budownictwie regionalnym jest taka masa, że dwudziesty pierwszy wiek dopiero po nie sięgnie”. Tylko czy będzie chciał? Czy my będziemy chcieli?

O Profesorze Zinie mówi się różnie, o innym teoretyku nie rozmawiamy już wcale, a położył zręby pod nowe spojrzenie na architekturę, ale dla zabawy cytuje się Go często nawet nie wiedząc od kogo pochodzi ten cytat. „Mniej znaczy więcej, ale Bóg jest ukryty w szczegółach”. Kto to powiedział? No właśnie! Po pierwsze słyszą zazwyczaj – mniej znaczy więcej i zgoła tyle, a gdzie druga część zdania. Pewnie skoro mniej znaczy więcej, to po co się rozgadywać i wstawiać do takich dyskusji jeszcze Boga? Nie każdy przecież budynek musi być świątynią. Ale wg mnie nie chodzi tu o Boga w sensie fizycznym, ale o ulotną duszę architektury! Kto to powiedział – Mies van der Rohe – ojciec idei minimalizmu i brutalizmu. Przynajmniej tak twierdzi powoływana już Wikipedia.

Zejdźmy jednak do parteru – zacytuję jeszcze anonimowego Studenta, którego już nie potrafię zidentyfikować i podać Jego personalia: „O matko jaki to ładne!”, a przecież chodziło tylko o zwykłe zdobienie desek okapowych i krokwi wcale nie bogatego dworu, ale skromnej… może nie – dostatniej wiejskiej chałupy z początków XX wieku. Może to właśnie jest ta dusza, ten genius loci, który zdobi i oddaje tęsknotę za pięknem zwyczajnych rzeczy. Tylko czy to tylko kwestia estetyczna. Otóż nie – te elementy są ładne, ale jednocześnie uzasadnione technicznie i bardzo praktyczne rozwiązanie pod względem choćby wytrzymałości i długowieczności. Delikatne detale przetrwały wiek gdyż są po prostu mądrze wykonane i dlatego tyle przeżyły bez uszczerbku. Tej wiedzy nie chcemy dziś wykorzystywać, bo po prostu ją zagubiliśmy w technicznych nowinkach.

Wiele lat poszukuję duszy zaginionej architektury polskiej przede wszystkim na Podkarpaciu, ale znam też jako tako Kaszuby i inne regiony Kraju. Inwentaryzuję stare chałupy, murowane domy, rozlatujące się dworki, spleśniałe sanatoria, myszkuję po renesansowych piwnicach, o których nikt nie wie poza właścicielami… a czasem spotykam zrujnowane plebanie. O jednej z nich pisano, że jest wzorowana na architekturze podhalańskiej, ale zanim rozkwitło Zakopane, ta plebania już stała i oko cieszyła! No to coś jest nie tak w oficjalnych opracowaniach! Dlaczego dziś jest zrujnowana? Bo z moich obserwacji wynika, że po prostu była nieprawidłowo zbudowana, a z tego powodu od samego początku skazana na ruinę. Do newralgicznego elementu po prostu nie było dostępu i woda opadowa oraz śnieg i słońce powoli, ale skutecznie, niszczyły strefę kosza – nie jednego – oraz struktury pod nimi usytuowane. Teraz budynek straszy, że zaraz się zawali i zniszczy… nową plebanię, którą już dekady temu wybudowano obok na wzór i podobieństwo tej pierwszej oczywiście w technologii murowanej. Biedna ruina plebanii ma dopiero – albo aż 105 lat! W czasie prac inwentaryzacyjnych mieliśmy okazję spotkać się z Turystami, którzy fotografowali zrujnowany zabytek i pytali: jak można było do tego dopuścić?! Na nową plebanię nikt nie zwracał uwagi!

Co jest w nich takiego, że stare domy wzbudzają tyle zainteresowania? Przykuwają uwagę, cieszą się sympatią i powodzeniem na rynku wtórnym, są odtwarzane od nowa w niezmienionej wizualnej formie. Tylko czy o to chodzi by wokół nas powstawał siermiężny skansen nowych domów udających oryginały? Może tak jak Profesor Zin twierdził, należy dziś sięgnąć do motywów i to nie tylko zdobniczych, a nie do odbudowy Polski sprzed Drugiej Wojny Światowej? Chyba nie o to chodzi by odbudowywać to co już się zdezaktualizowało, ale o to by zachować utrwaloną od wieków formę i pewne detale, które wykazały swoją trwałość i skuteczność. Tylko do czego te detale służyły trzeba zrozumieć, całkowicie odrywając się od popularnych stereotypów!

Reasumując ten przydługi wywód – drogą do sukcesu w nowym budownictwie będzie opanowanie wiedzy nie tylko jak budować, ale również dlaczego tak, a nie inaczej. Przez ponad 10 lat pracy w wyższej uczelni technicznej moim ulubionym zaleceniem jest teza, że aby dobrze projektować, należy właśnie wiedzieć nie tylko jak, ale i dlaczego w taki, a nie inny sposób. Każdą przegrodę staram się rozbić na części pierwsze w zakresie nie tylko porządku budowlanego, ale też funkcjonalności i wszystkich, a nie tylko wybranych cech materiałów. A to wszystko wykłada Studentom architekt, a nie technolog z wykształcenia. Tylko, że ten architekt nie tylko rysował i dalej rysuje, ale też przez kilka lat swoimi własnymi „łapami” budował i nieraz po nich oberwał. To doświadczenie i moją i nie tylko moją fascynację chciałbym dziś Państwu przedstawić jako poszukiwacz zaginionej architektury. Bo duszy architektury poszukuję nie sam, ale też Osoby, którym zgoła na Wydział Architektury trafić się nie udało!

Z poważaniem dr inż. arch. Marek Łukasz Gransicki


Jedna odpowiedź do “SZTUKA ARCHITEKTURY”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *